Według profesora Baylor University Philipa Jenkinsa, malejące wskaźniki płodności, mają istotną korelację ze wzrostem sekularyzacji.
Duża część współczesnej Afryki ma tendencję do bycia pobożnie religijnymi, a także zachowując dzietność – powiedział Jenkins.
Natomiast im niższy wskaźnik dzietności u ludzi, tym większe jest prawdopodobieństwo, że ludzie odseparowują się od wspólnot wyznaniowych i instytucji religijnych. Wskaźnik dzietności służy więc jako wnikliwe okno na to, jak społeczeństwa na całym świecie ulegają większej sekularyzacji.
“Mierzymy zmiany w społeczeństwie poprzez płodność” – powiedział Jenkins.
“Istnieje ścisła korelacja między współczynnikiem dzietności danego społeczeństwa lub narodu, a poziomem zaangażowania lub uczestnictwa religijnego w tym społeczeństwie“.
W obliczu stosunkowo niedawnego spadku dzietności na całym świecie, a zwłaszcza w Europie, sekularyzacja rośnie. Jenkins stwierdził, że gdyby podać mu wskaźnik dzietności w danym kraju, to dość łatwo byłby wstanie powiedzieć, czy dany kraj dopuszcza legalne związki osób tej samej płci, czy jaki ma stosunek do wiary i religii oraz jak silne są jego instytucje religijne.
Choć korelacja ta nie wynika z prostej przyczyny, związek ten jest jednak wyraźnie widoczny.
W latach 60-tych XX wieku, wraz ze wzrostem świeckości kraju, wskaźnik dzietności w Danii zaczął spadać poniżej poziomu zastępowalności pokoleń. Tymczasem w subsaharyjskiej Afryce, w Ugandzie, przeciętna kobieta miała pięcioro dzieci, a religijność była bardzo silna.
Źródło: Christian Post