Czasami, w wyniku naszych doświadczeń, możemy dojść do wniosków, mogą pojawić się myśli, które mówią nam, że takiego zła i nieprawości jak ze strony wierzących, nie spotkaliśmy nawet od ludzi niewierzących.
Czy zdarzyło Ci się popaść w takie myślenie?
Otóż, co zauważyłem. Jeśli jesteś człowiekiem prawdziwie wierzącym, biorącym sobie do serca Boże pouczenia, to zgodnie z Jego wolą zapisaną w Słowie, nie będziesz szukał towarzystwa wśród ludzi niewierzących. Będziesz chciał być błogosławionym człowiekiem, „który nie idzie za radą niegodziwych, nie stoi na drodze grzeszników i nie zasiada w gronie szyderców” oraz tym, który miłuje nie tylko tego, który ciebie zrodził (czyli Boga), lecz będziesz również miłować innych, których twój Ojciec zrodził.
I Jan 5:1 PUBG Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Chrystusem, narodził się z Boga, a każdy, kto miłuje tego, który zrodził, miłuje też tego, który się z niego narodził.
Zatem twoim naturalnym środowiskiem, w którym będziesz spędzał czas, będzie kościół. A w tym kościele będziesz spotykał się z różnymi doświadczeniami.
I tutaj dochodzimy do kolejnej obserwacji, prawdy Słowa Bożego.
Po pierwsze, ludzie w kościele, prawdziwie wierzący również postępują niekiedy w sposób niewłaściwy. Przykre to i smutne ale niestety prawdziwe.
Stąd, jeśli akurat wobec ciebie ktoś z prawdziwie wierzących zachowa się niewłaściwie (bardzo często wynika to z braku dojrzałości, której źródłem jest humanizm, psychologia, ale to wątek do omówienia przy innej okazji), może przyjść do ciebie myśl, że większego zła, braku mądrości, niż u wierzącego nie doznałeś gdzie indziej.
Nie przypadkowo używam wyrażenia prawdziwe wierzący, gdyż…
Po drugie… musimy zdawać sobie sprawę, że w zborze do którego chodzisz nie wszyscy, których tam spotykasz muszą być wierzącymi.
Nawet pobieżne przeczytanie listów, ot choćby do Tymoteusza, wskazuję, że Kościół będzie się zapełniał ludźmi niezbawionymi, ludźmi, którzy co prawda deklarują swoją przynależność do Chrystusa, lecz tak naprawdę miłującymi bardziej kłamstwo, pragnący słuchać tego co ich ucho łechce, fałsz niż prawdę Słowa Bożego i nie dający się pouczyć Słowem Bożym.
II Tym 3:1-51 A to wiedz, że w ostatecznych dniach nastaną trudne czasy. 2 Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, bezbożni; 3 Bez naturalnej miłości, niedotrzymujący słowa, oszczercy, niepowściągliwi, okrutni, niemiłujący dobrych; 4 Zdrajcy, porywczy, nadęci, miłujący bardziej rozkosze niż Boga; 5 Przybierający pozór pobożności, ale wyrzekający się jej mocy. Takich ludzi unikaj.
II Tym 4:3-4 3 Przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie zniosą, ale zgromadzą sobie nauczycieli według swoich pożądliwości, ponieważ ich uszy świerzbią. 4 I odwrócą uszy od prawdy, a zwrócą się ku baśniom.Pamiętaj, te słowa odnoszą się do kościoła i tego co się w nim będzie działo a nie do świata.
Podsumowując: Jeśli doświadczasz krzywdy od ludzi w kościele i masz wrażenie, że jest to krzywda, jakiej nie doświadczasz nawet od ludzi spoza kościoła, pociesz się myślą, że oznacza to, być może, że jesteś zdrowym, miłującym Pana chrześcijaninem, który pragnie być wśród ludu Bożego, w którym niestety, czasami ktoś upadnie.
Pamiętaj również, że w kościele znajduje się wiele nienarodzonych na nowo, cielesnych ludzi, którzy oszukani swoją fałszywa pobożnoscia uważają się za wierzących. Nie powinieneś zatem oczekiwać, że oni będą prawdziwe pobożni i mili dla tego, kto miłuje prawdę Słowa Bożego. Pocieszaj się zatem myślą, że miłujesz swoich braci oraz ich towarzystwo, a skutkiem ubocznym jest niekiedy krzywda.
Nie upadaj na duchu, niegorsz, nie odwracja się od towarzystwa braci.
Może warto po prostu znaleźć taki zbór w którym nie będzie tolerancji dla ludzi z grzesznymi postawami i tam szukać zdrowego wzrostu duchowego?
Marcin Stolarewski