Samotne owce mogą stać się ofiarami wilków. To nie teoria, czy wymyślne hasło. To prawda, która towarzyszy nie tylko przyrodzie, ale także życiu kościoła.

Nieraz obserwowałem, jak samotni chrześcijanie pozbawieni wspólnoty, są miotani w jedną lub drugą stronę. Nie potrafią dobrze ocenić własnego położenia i niebezpieczeństwa jakie im towarzyszy. Mimo iż wierzymy, iż nasz Pan nas zachowa.

Jeśli jednak ktoś zgrzeszy, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. 2 I on jest przebłaganiem za nasze grzechy, a nie tylko za nasze, lecz także za grzechy całego świata. 3 A po tym poznajemy, że go znamy, jeśli zachowujemy jego przykazania. 4 Kto mówi: Znam go, a nie zachowuje jego przykazań, jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. 5 Lecz kto zachowuje jego słowo, w nim prawdziwie wypełniła się miłość Boga. Po tym poznajemy, że w nim jesteśmy. 1 Jana 2

To niebezpieczeństwo upadku i zranienia jest ogromne.

Samotnie, ale czy bezpiecznie?

Wiele razy widziałem chrześcijan, którzy opuszczali swoje wspólnoty z różnych powodów i zostawali sami. Bez prowadzenia, bez wsparcia. Poprostu sami.

Towarzyszą nam różne powody. Rozłamy, brak dobrego nauczania, grzech we wspólnocie, brak prowadzenia, wprowadzenie do wspólnoty herezji, rozmiękczania Słowa, etc

Powodów jest mnóstwo i ciężko wskazać wszędzie ten sam, ponieważ każda sytuacja jest inna. Tak czy inaczej, jeżeli opuszczasz wspólnotę, musisz jak najszybciej dla siebie i swojej rodziny poszukać miejsca, gdzie ty i twoja rodzina będziecie bezpieczni, jak owce w zagrodzie swojego Pana. Inaczej, możecie upadać, a brak wzrostu będzie widoczny z każdym kolejnym dniem. Może to się odbijać na was, jako osobach samotnych, na małżonkach i relacji małżeńskiej, czy chociażby na wychowaniu dzieci, gdzie brak wzrostu i prowadzenia u rodziców, może znacząco wpłynąć na prowadzenie dzieci.

Powody odejścia

Powodów jak napisałem powyżej, może być wiele. Jednak można tutaj rozróżnić dwie główne przyczyny

1. Nasza własna pycha

2. Grzech we wspólnocie

Nasza własna pycha

W przypadku tej pierwszej, musimy mieć świadomość, że grzech jest po naszej stronie i to my odpowiadamy za konsekwencje własnych decyzji. Pycha, która pojawiła się w nas, zaprowadziła nas poza zagrodę naszego Pana, przez co, nasze bezpieczeństwo jest bardzo zachwiane. Powodem naszej pychy w kościele może być brak odpowiedniego „samopoczucie” w kościele. Brak samorealizacji w kościele, przez co odczuwamy niedosyt będąc w kręgu ludzi wierzących. Takie przypadki często mogą towarzyszyć osobom, które po wielu latach opuszczają zbory ultracharyzmatyczne w poszukiwaniu zdrowej Biblijnej nauki. Niestety, lata zaspokojenia emocjonalnego i brak doznań, powodują że nie potrafimy odnaleźć się w zborze o zdrowej doktrynie, gdzie brak jest pięknego uwielbienia, czy przejawów różnych „mocy”. Nasza potrzeba bierze górę, nad Słowem Bożym.

Tak samo, nasza pycha może mieć miejsce gdy chcemy zasiadać na zaszczytnych miejscach przy stole. Chcemy pełnić wyniosłe funkcje w zborze, mimo iż nikt nam tego nie proponował. Możemy myśleć, że nadajemy się na pastora, starszego, ale zbór nierozpoznaje w nas danego obdarowania. Zatem, dla realizacji własnych potrzeb odchodzimy i szukamy innych wspólnot, gdzie okazja bycia „kimś”, może się trafić prędzej czy później.

Grzech we wspólnocie

Nasze odejście może być także pozytywnym wydarzeniem w całej tej tragedii. Może się okazać, że odeszliśmy ze wspólnoty, ponieważ pojawił się w niej grzech i nie chcemy w tym grzechu uczestniczyć. Znam wiele przypadków, dobrych poczciwych ludzi, którzy są we wspólnocie z racji kontaktów międzyludzkich, wypracowanych przez lata. Ci sami ludzie nie widzą, lub nie chcą widzieć, że ich wspólnota przez te całe lata rozwodniła naukę Chrystusową. Pojawiły się bliskie relacje z kościołem rzymskim, zasiadanie przy jednym stole, czy nazywanie siebie braćmi. Pojawiła się koncepcja ordynacji kobiet na pastorów, czy wspieranie postulatów proaborcyjnych, czy środowisk LGBT. Dla własnego bezpieczeństwa, nie powinniśmy przynależeć do takiej wspólnoty i brać udziału w takich wydarzeniach.

Odszedłeś, co dalej?

Jeżeli już podjąłeś decyzję o odejściu, musisz wiedzieć i mieć świadomość, że zostałeś sam. Bez braci, czy sióstr. Nawet jeżeli twoje odejście jest podyktowane prawymi poglądami i grzechem w jakim nie chciałeś tkwić we wspólnocie. Jesteś odpowiedzialny za swoje czyny i będą one rzutować na twoją przyszłość.

Dobrze, jeżeli już podjąłeś tę przykrą decyzję, powinieneś poszukać zboru, gdzie będziesz mógł ty i twoja rodzina znaleźć schronienie. Schronienie w Słowie naszego Pana. Znaleźć starszych, którzy poprowadzą cię przez dalsze życie tutaj na ziemi. Poprowadzą w aspekcie nie tylko duchowym, ale także w rozwiązywaniu problemów codziennych, właśnie w oparciu o Słowo Boże.

Sytuacja pewnie lepiej wygląda w przypadku dużych miast. Jest tam wiele różnych wspólnot i pewnie można znaleźć dobre nauczanie.

A co, jeżeli nie mam gdzie iść?

Może się tak zdarzyć, że po opuszczeniu jedynej wspólnoty w naszym miejscu zamieszkania, zostaniemy sami. Nie będzie dla nas żadnej alternatywy. Czy mamy wtedy wychodzić?

Prawdą jest, że każdy chrześcijanin, który opiera swoje poznanie na Słowie Bożym powie – WYJDŹ! Jednak, czy decyzja – biorąc pod uwagę konsekwencji – jest decyzją dobrą?

Warto przypomnieć sobie (o ile byliśmy wcześniej katolikami), jak to było gdy opuszczaliśmy kościół powszechny?

Czy liczyliśmy wtedy możliwe straty? Czy patrzeliśmy na możliwie konfliktu w rodzinie? Czy coś nas, poza Chrystusem interesowało?Mam nadzieję, że odpowiedź brzmi – nie.

Nie kalkulowałm, nie analizowałem, nie przeliczałem. Poprostu wiedziałem, że w murach nierządnicy nie mogę dalej zasiadać, ponieważ łaska naszego Pana mnie wyrwała z sideł diabła.

Zatem, w takich momentach warto abyś bracie, siostro, przypomniał sobie tą pierwszą miłość do Chrystusa, i to co byś wtedy dla Niego zrobił. Ile byś poświęcił.

To powinno zachęcić Cię do odważnych kroków w imię prawdy i walki o prawdę, jak mówi Pismo:

Umiłowani, podejmując usilne starania, aby pisać wam o wspólnym zbawieniu, uznałem za konieczne napisać do was i zachęcić do walki o wiarę raz przekazaną świętym. Juda 1.1

Avatar

By Maciej Kosatka

Narodzony na nowo w 2009r. Początkowo członek KCHB. Obecnie działa na polu misyjnym w rodzinnym mieście Ostrowie Wielkopolskim. Głosi bezkompromisową Biblijną naukę. Przeciwnik charyzmanii i ekumenii z kościołem rzymski. Prywatnie mąż Pauliny i ojciec trójki dzieci - Jasia, Gabrysi i Szymona. Założyciel i koordynator platformy reformowani1689.pl Odpowiedzialny za rozwój mediów REFOtv. Prowadzi program “REFO za kierownicą”.