W protestantyzmie można znaleźć wielu wybitnych mówców, czy autorów książek. Kościół jest miejscem dla wielu. Wielu uposażonych dzięki Łasce Bożej, znajdzie tutaj pracę. Znajdzie miejsce, gdzie dar otrzymany od naszego Pana, może być w pełni wykorzystany. Bo gdzie, jak nie w kościele? Wśród braci i sióstr? Tam gdzie Pan nas postawił i wyposażył.
„Każdy otrzymuje jakiś przejaw działania Ducha—dla wspólnego dobra. 8 Jednemu Duch daje słowa mądrości; drugiemu ten sam Duch daje słowa szczególnej wiedzy. 9 Inny otrzymuje od Ducha dar wyjątkowej wiary, jeszcze inny—dar uzdrawiania mocą tego samego Ducha. 10 Ktoś inny otrzymuje dar czynienia cudów, dar prorokowania, dar rozpoznawania duchów, dar mówienia obcymi językami, a jeszcze inny—dar tłumaczenia tych języków. 11 Wszystkie one pochodzą jednak od jednego i tego samego Ducha, który rozdziela dary zgodnie ze swoją wolą.” 2 List do Koryntian 12, 7-11
Za to Bogu ogromną chwała i dzięki. Pomimo uposażenia i zmiany jaka w nas zaszła, dzięki Łasce Bożej
„Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; to, co stare, przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał ze sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. ” 2 List do Koryntian 2, 17
chrześcijanie nadal upadają i grzeszą. Nie są istotami idealnymi. Pozbawionymi swojej grzesznej natury. Nadal grzeszymy, zasmucajac tym samym Ducha Świętego, który w nas działa.
„A nie zasmucajcie Ducha Świętego Bożego, którym zapieczętowani jesteście na dzień odkupienia.” List do Efezjan 4,30
To nam pokazuje, jak wiele nam brakuję do Chrystusa. Jedynego bezgrzesznego jaki chodził po tej ziemi.
Zatem nam, dzieciom Bożym, powołanym przez Pana do wieczności, zdarzają się upadki. Różnica między nami, a światem polega na tym, że tak samo jak świat upadamy, ale odwrotnie od świata, żałujemy i prosimy Boga o przebaczenie. Nasza postawa staje się pokorna, wiedząc o tym, iż zawiedliśmy Tego, który darował nam życie w wieczności i uchronił od wiecznego potępienia.
Mamy więc obraz nas samych, naszego postępowanie w razie naszego upadku, postawy jaką powinniśmy przyjąć i gdzie powinniśmy szukać pomocy.
A co jeżeli, ktoś z naszych bliskich wierzących się myli w danej kwestii? Co jeżeli popełnił błąd i dalej brnie w tym błędzie? Jaka powinna być nasza postawa?
Pisząc ten artykuł chciałbym odnieść się do niedawnych komentarzy, jakie padały na portalu społecznościowym, pod postem dot wypowiedzi jednego z amerykańskich pastorów. Pastorów, którzy poza głoszeniem z mównicy, jednocześnie są autorami książek i publikacji.
„A pastor John powiedział…”
Wspomniany „pastor John”, to nie kto inny, jak John Piper. John Piper urodzil sie 11 stycznia 1946. Tak jak wspomniałem, jest amerykański kaznodzieją oraz autorem licznych publikacji chrześcijańskich. Uznaje się za reformowanego baptystę. Jest pastorem Kościoła Baptystycznego „Betlejem” w Minneapolis. Piper z przekonania jest kontynualistą, a więc wierzy, że nadnaturalne dary, np prorokowanie, mówienie nieznanymi językami, nie ustały w Kościele i są w nim nadal obecne.
Tak więc, pastor John jest jednocześnie reformowanym baptystą i kontynualistą, wierzący iż obecny niezrozumiały potok słów spotykany w ruchu zielonoświątkowym, to dar otrzymany od Boga.
Przypomnijmy, że fragment mówiący o językach możemy spotkać w drugim rozdziale dziejów Apostolskich.
” A gdy się stał ten głos, zeszło się mnóstwo ludzi i strwożyli się, że je słyszał każdy z nich mówiące własnym językiem swoim. 7 I zdumiewali się wszyscy, i dziwowali się, mówiąc jedni do drugich: Izali oto ci wszyscy, którzy mówią, nie są Galilejczycy? 8 A jakoż my od nich słyszymy każdy z nas swój własny język, w którymeśmy się urodzili? 9 Partowie i Medowie, i Elamitowie, i którzy mieszkamy w Mezopotamii, w Judzkiej ziemi, i w Kapadocyi, w Poncie, i w Azyi; 10 W Frygii, i w Pamfilii, w Egipcie, i w stronach Libii, która jest podle Cyreny, i przychodniowie Rzymscy; Żydowie, i nowonawróceni; 11 Kreteńczycy, i Arabczycy; słyszymy ich, mówiących językami naszemi wielkie sprawy Boże.” Dzieje Apostolskie 2, 6-11
Nie ma mowy o niezrozumiałej mowie, ale o językach zrozumiałych dla ludzi tam obecnych. Skąd więc tak słabe rozeznanie, u tak znanego pastora i autora książek?
Facebookowa batalia
Jakiś czas temu, na jednym z profili o charakterze chrześcijańskim, ukazał się wpis wypowiedzi Johna Piper nt zbawienia (usprawiedliwienia gorliwego katolika)
Takie pytanie zostało skierowane do pastora Johna:
“Drogi pastorze, Niedawno zmarł mój bliski przyjaciel. Był on wspaniałym człowiekiem, dobrym przyjacielem, mentorem dla wielu młodych mężczyzn takich jak ja, i gorliwym katolikiem. Mam do ciebie następujące pytania. Czy zobaczę mojego przyjaciela w niebie? Czy raczej jego teologiczne poglądy sprawiają, że jest to niemożliwe? Czy wierzysz, że gorliwi katolicy mogą być prawdziwymi chrześcijanami?”.
John Piper wymienił siedem punktów, mówiących faktycznie o zwodniczym charakterze kościoła katolickiego, jednak w kwestii zbawienia człowieka będącego członkiem tej zwodniczej organizacji powiedział tak:
„Myślę, że są prawdziwi chrześcijanie, którzy są gorliwymi i niekonsekwentnymi katolikami. Gorliwymi w tym sensie, że są oni żarliwi, szczerzy i wierzą na poważnie. Niekonsekwentnymi w tym sensie, że w swoim sercu tak naprawdę bardziej skupiają się na Jezusie niż na pomysłach lub doktrynach, które są w ich głowie.” (Jest to część odpowiedzi pastora Johna na zadane pytanie)
Tak czy inaczej, nasuwa się pytanie. Czy warto odchodzić z kościoła katolickiego, ufając słowom Johna Piper, że będąc gorliwym katolikiem, który kocha Jezusa Chrystusa, mogę być zbawionym? Jaki jest sens wychodzenia z kościoła, szukania zboru, często dojeżdżania kilkadziesiąt kilometrów, jeżeli w promilu kilku kilometrów, jest kilka kościołów katolickich i można w nich dokończyć bieg i zostać zbawionym?
Słowa pastora Johna są jednak niekonsekwentne, ponieważ mówi on o gorliwości katolika, (człowieka wychowanego na uczynkach, wierzę w nadnaturalne moce obrazów i figur), a jednocześnie mówi, o tym aby bardziej skupiać się na Jezusie, a nie na doktrynach i „pomysłach”.
Pastorze Johnie, ale tak się nie da. Nie da się być gorliwym katolikiem, bez różańca. Nie da się być gorliwym katolikiem, bez pielgrzymki do Częstochowy i cudownego obrazu Maryji. Nie da się być gorliwym katolikiem, bez oddawania czci bóstwom, które kościół katolicki wyniesie na ołtarze. Nie da się być gorliwym katolikiem, bez klękania przed tabernakulum. Nie da się!
Grupa pastorów, która włączyła się w dyskusję pod wspomnianym artykułem, próbowało bronić pastora Johna, wspominając „a pastor John powiedział…”
Mam wrażenie, że tworzymy w swoim kręgu idoli, których wynosimy na piedestały. A gdy tym idolom przytrafia się jakaś gafa, zamiast przyznać oficjalnie, że dany pastor, nauczyciel, popełnił błąd, będziemy bronić tego błędu, ślepo wierząc w człowieka, a nie w Boga.
Grupa zdrowych teologicznie braci odpowiedziało na publikację wyrażając swoje zdanie. Oto jedna z wypowiedzi:
„Przeczytałem i nie zgadzam się. Uważam, że szczególnie w naszym kraju takie artykuły wprowadzają ogromne zamieszanie duchowe. Ja byłem katolikiem, wiem co oznacza bycie katolikiem i w jakiego Jezusa „wierzą” katolicy, więc pan Piper niech mi nie opowiada farmazonów o gorliwych, wierzących i niekonsekwentnych katolikach, którzy będą zbawieni. W kościele rzymskim nie ma ludzi narodzonych na nowo a jeśli są, to Pan ich bardzo szybko wyprowadza, podobie jak z Organizacji Świadków Jehowy. John Piper odpływa bardzo mocno i to, że On coś uważa nie oznacza, że jest to objawiona prawda. Pozdrawiam.”
Na zakończenie, warto wspomnieć słowa pastora Johna w wiadomej sprawie:
Jest „zbyt pochopne, by powiedzieć, że wszyscy, którzy przechodzą z protestantyzmu do katolicyzmu, są niewierzącymi, którzy nie są z owczarni”.- John Piper
https://www.desiringgod.org/interviews/why-evangelicals-go-catholic
No tak średnio bym powiedział…